Rozpoczęcie działalności gospodarczej w jakiejkolwiek dziedzinie i stworzenie rentownej pełnej potencjału rozwojowego firmy wiąże się z pokonaniem tzw. progu wejścia. Jest to ogólnie mówiąc zespół przeszkód organizacyjnych, finansowych, mentalnych oraz z zakresu wiedzy know-how. Bardzo często początkujący przedsiębiorcy widzą dobrze bariery finansowe, najgorzej zaś te niewidzialne, ukryte w ich głowach.
Wbrew potocznemu mniemaniu, kapitalizm nie pochodzi od kapitału (pieniędzy) ale od łacińskiego capita, co znaczy „głowa”. To co jest zawarte w głowie przedsiębiorcy często jest niewidoczne dla obserwatora. Jakośc tej zawartości i jej owoce poznajemy w dłuższej perspektywie czasowej. Pieniądze zainwestowane bez głowy nie dadzą niczego poza długiem do spłacenia.
W dzisiejszych czasach, kiedy na topie są dotacje unijne może wydawać się, że rozpoczęcie biznesu jest łatwe, mamy przecież kapitał. Nie chce się tutaj rozwodzić nad sensownością większości dotacji, zwrócę tylko uwagę, że brak doświadczenia i wydawanie łatwych pieniędzy to bardzo krótka droga do niepowodzenia.
© Minerva Studio – Fotolia.com
Jak scharakteryzować sytuację na rynku modelarskim? Dwa słowa – duża konkurencja i wymagający klienci.
Duża konkurencja to nie tylko wielcy gracze: Airfix-Revell, Tamiya, Hasegawa, Italeri, i inni. To ogromna liczba firm robiących dodatki, często małych firm garażowych, dokładnie takich jakie są zakładane przez modelarzy hobbystów. Jeżeli masz pomysł na świetną serię kalkomanii lub akcesoriów żywicznych, to sprawdź, czy ktoś inny już tego nie robi.
Klienci na rynku modeli do sklejania są dziś bardzo wymagający. Jest prawdą, że często nie potrafią docenić wysiłków naszych rodzimych producentów. Z drugiej strony są bardzo zaangażowani w hobby i drzemie w nich ogromny potencjał do wykorzystania. Często słychać lamenty, że młodzież nie garnie się do naszego hobby. Spójrzmy na to z drugiej strony: 90% modelarzy to ojcowie rodzin w wieku 40-70 lat. Z punktu widzenia marketingu są oni idealnym klientem. Można im sprzedawać przez kilkadziesiąt lat, mają ustabilizowaną sytuacje rodzinno-zawodowa i sami decydują o swoich wydatkach. I są wierni swoim zainteresowaniom.
To przede wszystkim niezrozumienie klienta i jego potrzeb. Opisany powyżej typowy modelarz kieruje się pasją i nie ma tak skromnego budżetu jak uczeń lub student i nie ma dużych wydatków jako „osoba na rynku matrymonialnym”.
W naszym kraju wielu przedsiębiorców patrzy na klientów jako na tanich odbiorców, którym należy wcisnąć tanie produkty, w które sam producent często nie wierzy. Nie widzi się w konsumentach osób, które mogą dużo płacić za naprawdę wysoką jakość. Lamenty i agresja klientów na forach wynika w duzym stopniu z tego, że nikt nie wyszedł naprzeciw ich oczekiwaniom.
Inną barierą jest brak odpowiedniej mentalności przedsiębiorcy. Nastawienie na konsumpcję lub szybki zysk, a nie na inwestowanie w celu uzyskania stałych zysków w określonym czasie.
Rozwój firmy to tworzenie sprawnej organizacji. Firmy modelarskie często są obsługiwane przez właściciela straszliwie obciążonego różnorodnymi obowiązkami i bardzo ograniczoną liczbę pracowników i współpracowników.
Zatrudnianie jest utrudnione przez wysokie koszty pracy (ZUS jak podatek od luksusu prześladuje przedsiębiorców). Właściciel firmy musi jednak znaleźć sposób na zatrudnianie pracowników na stałe i tworzenie działającego systemu biznesowego.
Garażowa produkcja żywic, pigmentów, zlecanie druku kalkomanii lub trawienia blaszek nie stanowią bariery technologicznej. Problemem jest rozwinięcie bardziej zaawansowanej produkcji modeli plastikowych, czy chociażby modeli żywicznych oparty o wzory przygotowane w 3D. A na bardzo konkurencyjnym rynku trzeba mieć pomysł na coś niezwykłego. Stare metody mają już zbyt wielu naśladowców.
Ostatnią omawiana dzisiaj barierą dla rozwoju biznesu modelarskiego w Polsce jest brak know how, czyli po polsku wiedzy. Brak wiedzy o strategii i praktyce prowadzeniu biznesu, brak wiedzy o klientach i ich potrzebach, brak wiedzy o etapach rozwoju przedsiębiorstwa. Takie narzędzia jak marketing dla klientów Premium praktycznie nie istnieją w świadomości przedsiębiorców.
Na koniec kilka uwag o stronach internetowych. Większość firm modelarskich ma je wręcz w archaicznej jakości. Nie służą one ani sprzedaży ani marketingowi. Często lepiej byłoby, gdyby modelarz przejrzał sobie ofertę danej firmy w Hannants’ie niż na stronie producenta. Strony zawierają też błędy prawne, np. w regulaminach, za które można łatwo pozwać właściciela. Czasami firmy wykonujące na zlecenie firmowe strony internetowe po prostu oszukują klienta i robią z ich stron własne zaplecze pozycjonerskie, przez co dana strona może być źle odbierana przez Google i trudna do znalezienia w Internecie.
Mam nadzieję, że ten artykuł pomógł ci zmierzyć się z barierami wejścia do biznesu modelarskiego. Jeżeli chcesz coś skomentować lub zadać pytanie, skorzystaj z możliwości zamieszczenia komentarza poniżej.
Serdecznie zapraszam do komentowania. Ciekawe uzupełnienia treści wpisów i dyskusje z innymi komentatorami są zawsze wielką wartością bloga.
Pamiętaj jednak o zamieszczaniu takich komentarzy, jakie sam byś chciał mieć na swoim blogu. Jasnych, na temat, mających konkretną treść.
Możesz zamieścić jeden link w treści komentarza. Osoby regularnie zamieszczające wartościowe komentarze dostają przywilej zamieszczania linków dofollow. Komentarze są moderowane w trosce o jakość bloga. Śmieci są bezwzględnie kasowane.
Bardzo ciekawy artykuł. Choć dotyczy bardzo niszowego sektora ogromna większość uwag ma charakter uniwersalny. Może brakuje konkretów – tyle a tyle trzeba mieć (startowo) na sklep, tyle na hurtownię, tyle na sprzedaż internetową.
Oczywiście dobry start nie gwarantuje sukcesu ale zły zapewnia 100% klęskę. Może na początek coś bez działalności, jakaś pomoc przy zakupach w zagranicznych sklepach internetowych, jakieś grupy na platformach społecznościowych. To pozwoli – przy minimalnych kosztach – nawiązać kontakty i ocenić chłonność rynku.
Bardzo niszowego? To są grube miliony.3
Revell, Tamiya, Airfix – tak, grube, nawet bardzo grube miliony. Polscy i nawet Czescy producenci są daleko poza tą ligą.
Powiem tak: duża firma modelarska z Polski to obrót średniej wielkości restauracji w Warszawie albo małej hurtowni spożywczej zaopatrującej bazarki.
A co w przypadku produkcji kalkomanii modelarskiej -np. rajdowej czy trzeba mieć zgodę każdej firmy (których na rajdówce jest czasem kilkadziesiąt) na wykorzystanie ich logo w celu wykonania kalkomanii?